W sierpniu 2000 roku rosyjska marynarka wojenna organizuje pierwsze od ponad dziesięciu lat ćwiczenia floty. Na Morzu Barentsa pojawia się trzydzieści okrętów, trzy regularne łodzie podwodne i jedna stanowiąca dumę całej Floty Północnej - K-141 Kursk. Jej wielkość porównywana jest do dwóch jumbo jetów. Mijają dwa dni pomyślnych manewrów, kiedy dochodzi do tragedii. Eksplozja jest tak silna, że zostaje odnotowana przez sejsmografy zlokalizowane na Alasce. Gigantyczna jednostka osiada na dnie. W środku dwudziestu trzech ocalałych walczy o życie. Władze na Kremlu odmawiają jednak przyjęcia pomocy w ramach akcji ratunkowej. Jednym z dowódców oferujących wsparcie jest brytyjski komandor David Russell. Przez dziewięć dni marynarze daremnie oczekują na ocalenie.